Cukier puder na cieście zawsze przypomina mi śnieg leżący na dachach, drzewach i płotach. Śnieg lubi wpaść z niezapowiedzianą wizytą i... wyjść po angielsku. Tak było (jest) u nas tej zimy - od pierwszego dnia grudnia aż do Wigilii był, no i się zmył bezczelnie. Na moją prośbę wrócił i jest tu ponownie już trzeci dzień, ale chyba zaczęło mu się nudzić i planuje migrację. Na to wygląda.
Na poprawę humoru, albo po prostu na mały zimowy głód słodyczy - bardzo proste ciasto jogurtowe, jak zwykle pod wpływem chwili i ochoty na drobny eksperyment.
Lubię, gdy ciasto jest wilgotne i miękkie w środku, a lekko chrupkie z zewnątrz. Zmodyfikowałam przepis mojej Mamy na babkę na oleju. Wyszło smacznie, ale następnym razem chyba nie dałabym mandarynek, nabrały goryczki. Piekłam w formie 19 cm x 22 cm, przez co ciasto było dość wysokie. Wykonanie nie wymaga użycia miksera i nie jest czasochłonne.
Składniki (w temperaturze pokojowej):- 3 szklanki mąki
- 250 g jogurtu naturalnego
- 1,5 szklanki cukru (lub mniej, do smaku)
- opakowanie cukru wanilinowego (lub łyżeczkę ekstraktu waniliowego)
- 5 jajek
- 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 2/3 szklanki oleju
- 2 mandarynki
Nastawiłam piekarnik na 180 st. C. Mąkę przesiałam do dużej miski. Dodałam do niej suche składniki: cukier, cukier wanilinowy i proszek do pieczenia, wymieszałam. W drugiej misce połączyłam mokre składniki: jogurt, roztrzepane jajka, olej. Mokre przelałam do suchych. Mieszałam wszystko dość krótko, tylko do połączenia składników. Zbyt długie mieszanie może wywołać efekt zakalca :-) (brzmi prawie jak efekt Dopplera, hihi!). Masę przelałam do formy (ja użyłam silikonowej, ale jeśli używasz tradycyjnej - pamiętaj o wyłożeniu papierem do pieczenia albo wysmarowaniu formy masłem i posypaniu tartą bułką), ułożyłam na wierzchu cząstki mandarynek (mogą być jabłka, śliwki itp.). Piekłam przez 25 minut w temperaturze 180 st. C, ale zaobserwowałam, że za szybko się zrumienił wierzch (to może być kwestia piekarnika), dlatego obniżyłam po tym czasie do 160 st. C i piekłam kolejne 25 minut, aż do suchego patyczka. Jak widać na zdjęciach, część owoców ciasto podczas wyrastania "zagarnęło" pod spód, z czego miałam niezły ubaw.
Polecam jako słodką przekąskę bez okazji :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz